23.3.20

Prekursorzy Elektroniki - Tangerine Dream



Trzecią część z cyklu "Prekursorzy Elektroniki" chciałbym poświęcić grupie, która śmiało mogę powiedzieć... Stworzyła również podwalinę pod dzisiejszą muzykę elektroniczną oraz gatunek New Age. 

(Od lewej: Christopher Franke, Edgar Froese, Peter Baumann
źródło: internet)
Tangerine Dream to kolejny przedstawiciel niemieckiej sceny muzyki elektronicznej. Grupa została założona w 1967 roku przez Edgara Froese, który aż  do śmierci (2015 rok) był liderem grupy. Edgar Froese urodził się w 1944 roku w Tylży. Jako jedyny w rodzinie przejawiał pęd do sztuki W wieku 18 lat otrzymał stypendium dla wybitnie utalentowanych studentów od Berlińskiej Akademii Sztuk Pięknych. Na studiach zajmował się malarstwem i rzeźbą, psychologią i filozofią, jednak po czterech latach, opuścił uczelnię, z powodu konserwatywnych przekonań jakie wtedy panowały na uczelni. Z początku chciał być klasycznym pianistą, później przestawił się na gitarę. Trzeba przyznać, iż był samoukiem. Jego kolejne zespoły rodziły się i umierały, grając od popu, przez rock po jazz. Froese, który poszukiwał inspiracji, skierował się ku surrealizmowi i trafił nawet swojego czasu do kółka artystów zapraszanych przez Salvadora Dalego. Należy podkreślić fakt, iż Froese w pewnym stopniu przyczynił się do rozwoju takiej sztuki jak field recording, nagrywając otoczenie oraz zapętlając taśmy. 
Wracając do samego zespołu... Inspiracją, która w dużej mierze przyczyniła się do powstania grupy była wspomniana wcześniej sztuka absurdalna i surrealizm. W pierwotnym składzie grupy znajdowali się: Edgar Froese (gitara), Volker Hombach (flet, skrzypce), Kurt Herkenber (bas), Lanse Hapshash (perkusja) oraz Charlie Prince (śpiew). Skład ten nie przetrwał próby czasu, bowiem już dwa lata później, wraz z Klausem Schulze (o którym przeczytacie w poprzedniej części) oraz Conradem Schnitzlerem wydać pierwszy album zatytułowany "Electronic Meditation". Za ciekawostkę można uznać fakt, iż całość nie była przeznaczona do publikacji, a przy produkcji, z wyjątkiem organów Farfisa, nie wykorzystano żadnych syntezatorów Album ten łączył w sobie rock z jazzem i wczesną elektroniką oraz zawierał w sobie takie ciekawostki, jak przetworzone odgłosy tłuczonego szkła, płonącego pergaminu itd. Debiutancka płyta zaznaczyła rozpoczęcie tzw. Pink Years (różowych lat - od różowego ucha, które było znakiem wytwórni Ohr). 

(jeden z utworów z pierwszej płyty)

Tangerine Dream wydawało swoje najbardziej rozpoznawalne płyty w składzie: Edgar Froese, Christopher Franke, Peter Baumann. Od drugiego albumu "Alpha Centauri", zespół funkcjonował najczęściej jako duet lub trio instrumentów elektronicznych, uzupełnionych o gitarę (Froese), perkusję (Franke). W tym okresie zespół szczególnie intensywnie wykorzystywał melotron.


(Źródło: internet)
W 1973 nastały tzw.: "lata dziewicze", nazwane tak od wytwórni Virgin Records, z którą grupa Tangerine Dream podpisała kontrakt. Faktem, który poprzedził to wydarzenie było ogłoszenie albumu "Atem", płytą roku przez angielskiego krytyka. Wkrótce później wydali album "Phaedra", który dotarł do 14. miejsca na liście najpopularniejszych albumów w Wielkiej Brytanii.


Lata 80-te z kolei to czas, w którym muzycy z Tangerine Dream wkroczyli w nowy świat cyfrowych instrumentów. Połączenie instrumentów klasycznych jak i "samoróbek" z cyfrowym światem dał nowy powiew świeżości w tamtym okresie, jednak, co warto zaznaczyć... Dziś ta twórczość nie jest dla słuchacza odkrywcza, bowiem techniki stosowane przez zespół tamtym okresie, obecnie są czymś powszechnym. Ciężko wymienić wszystkie wydawnictwa grupy... Jest tego po prostu za dużo by wymieniać. Natomiast warto wspomnieć o kilku najważniejszych płytach: Electronic Meditation (1970), Alpha Centauri (1971), Zeit (1972), Atem (1973), Phaedra (1974), Stratosfear (1976), Tangram (1980). Exit (1981) Poland (1984), Live In America (1992), Inferno (Dante Alighieri – La Divina Commedia (2002).


Koncerty, które zespół dawał na początku nie były czymś efektownym. Ewolucja, która nadeszła wraz z rozsławieniem zespołu, pozwoliła ubrać strefę koncertową w wielkie, audio-wizualne show. 
Swego czasu, Tangerine Dream był pierwszym zespołem z Zachodnich Niemiec, który zagrał za "żelazną kurtyną" a wielkie powodzenie, jakim cieszył się wówczas w Polsce skłoniło go do wydania w 1984 roku płyty zatytułowanej "Poland".






(Okładka płyty "Poland)

Do 2005 roku Tangerine Dream to Edgar oraz jego syn, Jerome Froese. W tym roku do zespołu dołączył Thorsten Quaeschning, który był również współkompozytorem muzyki na kolejnych albumach studyjnych. W 2007 roku Jerome Froese ostatecznie odszedł z grupy i skoncentrował się na karierze solowej. Od tego momentu za brzmienie i kompozycje Tangerine Dream odpowiedzialni byli Froese i Quaeschning. W styczniu 2015 roku zmarł Edgar Froese, a sam zespół prowadził Thorsten.
Na koniec warto wspomnieć, iż Edgar i Tengerine Dream byli odpowiedzialni za muzykę do wielu filmów. Za przykład niech posłużą tutaj: "Cena strachu", 1977; "Twierdza", 1983; cz "Legenda", 1985.












("Twierdza" to jeden z filmów, w którym 
muzykę do filmu skomponował Tangerine Dream)


(Koncert z 2018 roku w programie Boiler Room) 

6 komentarzy:

  1. Akurat z tym zespołem mam mega fajne wspomnienia. Kiedyś byłam na biwaku z kolegą, który był miłośnikiem elektroniki oraz starszych komputerów typu Atari i gier na nie. Zrobił nam taki wieczorek pamięci. Tangerine Dream poświęcił jeden z wieczorkow. Od kiedy czytam Twojego bloga czekałam na ten wpis, bo tak bardzo chciałam napisać ten komentarz. 😍 I bardzo żałuję, że nie miałeś szans poznać Łukasza. Chociaż życie lubi pisać najróżniejsze scenariusze i może bedzie to kiedyś możliwe. Czuje, że byście się świetnie rozumieli, a wpis jak najbardziej podsyłam koledze. 👊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat Tangerine Dream zostawiłem sobie na deser by, można powiedzieć, powoli zamknąć cykl o "niemieckiej szkole" i przejść do innych krajów i artystów. Cieszę się, że mogłem swoim wpisem przywołać fajne wspomnienia. :) Myślę również, że na pewno byśmy się z Twoim kolegą dogadali. ;) Dzięki za komentarz i za support!

      Usuń
  2. Kompletnie nie znam się na tym, ale bardzo fajny artykuł ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za komentarz. Cieszę się, że artykuł się spodobał. :)

      Usuń
  3. No dobrze... ale nic nie napisaliście o niedoścignionej płycie RICOCHET ....
    to najwieksze rockowo-elektroniczne dzieło wszechczasów !!!!!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Muzyka na kółkach , Blogger