5.8.20

Wybudzona - wywiad z Kasią Królikowską (NiePełnosprawni)


    W naszym życiu przechodzimy różne etapy. Najpierw cieszymy się tą dziecięcą beztroską, buntujemy się wchodząc w dorosłość. Wybieramy szkoły, pracę. Mamy lepsze lub gorsze dni. Los nam sprzyja lub niestety czasami płata nam figle, ukazując kruchość zdrowia i życia. Niepełnosprawność może dotknąć każdego, zmieniając nasze życie o 180 stopni. Tak jest w przypadku mojego dzisiejszego gościa w tymże cyklu wywiadów. Katarzyna Królikowska to kobieta, która doświadczyła na swojej skórze tejże drastycznej zmiany w swoim życiu, spowodowanej wypadkiem komunikacyjnym. Jednak jej silna wola życia, wolę walki o lepsze jutro stała się motorem napędowym, który cały czas napędza jej powrót do zdrowia. Kasia przez ten czas przeszła bardzo długą drogę, pokazując, że nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego zapraszam Was na wywiad z niezwykle waleczną kobietą - Katarzyną Królikowską. Nie zwlekając przejdźmy do wywiadu. 

Opowiedz o sobie 

Mam 40 lat. 2,5 roku temu “cudem” przeżyłam wypadek komunikacyjny, który zmienił cały mój dotychczasowy świat. W drodze powrotnej z pracy do domu,  na autostradzie miałam wypadek, w wyniku którego doznałam ciężkiego urazu mózgu tzw. rozlanego urazu aksonalnego. W szpitalu, po serii badań wprowadzono mnie w stan śpiączki, w którym pozostałam przez kolejne tygodnie. Miałam obrzęk mózgu, oddychał za mnie respirator, na żadne bodźce czuciowe czy dźwiękowe nie reagowałam. Rokowania były bardzo niekorzystne. Lekarze przekazali rodzinie, że jest duże prawdopodobieństwo, że umrę, a jeśli przeżyję, być może zostanę w stanie wegetatywnym i nigdy nie odzyskam świadomości. Jeszcze w czasie śpiączki rehabilitant codziennie ćwiczył z moim ciałem aby poprawić pracę układu krążeniowego i zminimalizować ograniczenia ruchomości w stawach. Wszystkie wysiłki doprowadziły to tego, że zaczęły pojawiać się u mnie pierwsze oznaki powrotu świadomości. Zaczęłam podnosić powieki, mrugać oczami, ściskać rękę. Znów zaczęłam sama oddychać. Z czasem nauczyłam się wymawiać szeptem pojedyncze słowa, potem proste zdania. Po czasie wzmocniłam się na tyle, że byłam w stanie delikatnie unieść ręce i nogi, mogłam siedzieć na łóżku z podparciem, nie musiałam tylko leżeć. Szpital opuściłam jadąc na wózku inwalidzkim. Pomagał mi kolejny rehabilitant. Dzięki jego metodom ćwiczeń, wzmocniłam mięśnie i odstawiłam tzw. chodzik. Maciej nauczył mnie na nowo chodzić. Ponownie nauczyłam się pływać. Towarzyszył mi lęk i niepewność. Wiele lekcji na pływalni kończyło się moim płaczem. A jednak... Instruktor dokonał rzeczy wydawałby się niemożliwej. Znów pływam. Rok temu przeprowadziłam się do rodzinnej miejscowości gdyż potrzebuję pomocy a po wypadku zostawił mnie mąż. Tutaj również spotkałam bratnią duszę – wspaniałego człowieka – rehabilitanta, który nie ustaje w staraniach bym wróciła do pełnej sprawności. 



Jak wygląda Twój typowy dzień?

Wstaję rano, zaprowadzam młodszą córkę do szkoły. A potem większość dnia zajmuje mi rehabilitacja – dużo chodzę, dodatkowo ćwiczę. Przygotowuje się do dużej trasy rowerowej. Dużo czytam. Zajęcia z neurologopedą. Potem odbieram Dominikę ze szkoły, lekcje I różne jej zajęcia. Okres epidemii odbiegał od tego schematu. Teraz są wakacje, dzieci u taty to rehabilitacja i ćwiczenia zajmują mi praktycznie cały dzień. Odwiedzają mnie znajomi, rodzina, Wspierają mnie w powrocie do pełnej sprawności. 

W ciągu tych kilku lat od wypadku przeszłaś bardzo długą drogę. Skąd czerpiesz siły na ciągłą walkę o swoje zdrowie, innymi słowy co jest Twoją motywacją?

Chęć odzyskania dawnego życia, Choć wiem, że już nigdy nie będzie takie samo. Każdego dnia siłę dają mi córki – chcę im pokazać, że nie można odpuszczać, nie ma rzeczy niemożliwych I chcę by były ze mnie dumne.


Czy masz jakieś ulubione oraz nielubiane ćwiczenia, które wykonujesz? Jeżeli możesz, uzasadnij.

Zawsze lubiłam sport. A teraz z uwagi na niepełnosprawność wszystko jest dla mnie wyzwaniem. Nie lubię ćwiczeń, wymagających dużej siły, umiejętności motorycznych. Bo ich po prostu nie mam. Ale zawsze powtarzam sobie, że muszę je robić by osiągnąć coś czego pragnę najbardziej – sprawność. Nie wszystko co robimy lubimy ale jednak robimy to, bo do czegoś innego prowadzi, Często płaczę z bezsilności na zajęciach ale myślę sobie - kto jak nie ja? Muszę wziąć odpowiedzialność za swoje życie.



W jednym z wpisów na Twoim fanpage można przeczytać, iż sport zawsze był dla Ciebie nieodłącznym elementem życia. W związku z tym chciałbym się zapytać czy masz swoją ulubioną dziedzinę sportową?

Uwielbiam F1. Wiem co to może sugerować, dlatego chciałabym zaznaczyć, że przyczyną wypadku nie była prędkość. Nawet nie jestem temu winna, jestem poszkodowaną. Ale często myślę, że mnie to spotkało bo ktoś inny nie zniósłby tego. I to mi daje siłę.  

Czy sytuacja związana z wypadkiem oraz rehabilitacją wpłynęła na Twoje spojrzenie na świat i ludzi? Jeżeli możesz, uzasadnij swoją odpowiedź.

Widzę teraz obojętność na krzywdę innych ludzi. Brak chęci pomocy nieznajomym. Na początku mojego <nowego> życia przewróciłam się w sklepie (w wyniku uszkodzenia mózgu kompletnie nie mam równowagi), ludzie przechodzili obok mnie, zerkali, pewnie uznali za pijaną. I nikt, nawet mężczyźni nie pomogli mi wstać. Gdy byłam już bliska płaczu, podeszła staruszka i mi pomogła. Boli ta straszna znieczulica i pośpiech. Ludzie nie mają czasu by zwrócić uwagę na świat wokół nich.

Czasami bywa tak, że jest gorszy dzień, nie chce nam się nic. W związku z tym czy masz jakiś swój przepis na brak motywacji?

Oczywiście mam gorsze dni jak każdy. Wtedy patrzę na swoje zdjęcia z OiOM lub na wózku i wiem, że nie chcę tak żyć, sprężam się i dzień po dniu walczę dalej.




Jak wyglądają Twoje cele, plany na przyszłość?

Teraz moim celem jest trasa zaplanowana przez mojego rehabilitanta. Wiosną przyszłego roku chcemy przejechać rowerami wzdłuż polskiego wybrzeża. Chcę aby to wydarzenie otworzyło ludziom oczy na niepełnosprawność. Aby ludzie zrozumieli z czym musimy borykać się każdego dnia. I że w sumie jesteśmy bohaterami – bo każdy dzień to dla nas walka. Dlatego powstała strona Wybudzona- Kasia Królikowska na FB. Aby pokazać ludziom co jest w życiu ważne, by pokazać, że zawsze jest sens walczyć do końca. Nie poddawać się.



    By być na bieżąco z poczynaniami Kasi, zapraszam Was na jej stronę Wybudzona - Kasia Królikowska na Facebooku oraz zapraszam Was także na stronę fundacji, gdzie możecie pomóc naszej bohaterce w walce o lepsze życie.

3 komentarze:

  1. Bardzo ciekawy wywiad! Nie chciałabym tego doświadczyć co p. Kasia, ale jest dla mnie już bohaterką! Potrafi zainspirować, zmotywować i tak ma rację nigdy nie odpuszczać!!! Chciałabym, żebyś podzieliła się tym cennym wpisem u mnie na grupie, z pewnością będzie to dla nich równie inspirujący wywiad! Dziękuje ! Teraz bardziej niż wcześniej doceniam co mam w życiu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że historia Katarzyny i wywiad spełniają swoją rolę, motywując i inspirując innych. Oczywiście link już wrzuciłem. :)

      Usuń
  2. Czy słyszałaś co ludzie do Ciebie mówili w trakcie śpiączki? Czy czułaś ich obecność? Pytam, bo moja mama niestety się nie obudziła... i chciałabym wiedzieć, tak na prawdę, bez złudzeń czy mydlenia oczu, czy wiedziała, że jestem przy niej przed śmiercią... Będę wdzięczna za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Muzyka na kółkach , Blogger