24.6.21

Subiektywne spojrzenie na ciałopozytywność


   Długo się zastanawiałem czy podjąć ten temat, wszak jest on dość trudny, jednak myślę, że bardzo potrzebny w kontekście przemian społecznych, które na naszych oczach zachodzą, bowiem coraz więcej odmienności jest normalizowane, co jest mega ważnym i potrzebnym procesem, gdyż tylko po przez normalizację można łamać stereotypy, przeciwdziałać stygmatyzacji wszelkich mniejszości. Dlatego też chciałbym dotknąć dziś tematu Ciałopozytywności, tudzież Bodypositive. I broń Boże... Nie będzie to post hejtujący ten ruch, jak w przypadku dramy z Agnieszką Kaczorowską, ale też nie będzie on przyklaśnięciem dla wszystkich idei towarzyszących temu zjawisku. 

    Zanim przejdziemy do meritum, to chciałbym wyjaśnić najpierw na czym ta cała ciałopozytywność polega. Otóż jest to nic innego jak akceptowanie swojego ciała. Szerzej definiowane jako ruch społeczny, który uznaje, że każdy człowiek powinen mieć pozytywne wyobrażenie na temat swojego ciała. Sam ruch Bodypositive opowiada się za akceptacją wszystkich ciał, bez względu na rozmiar, formę, wygląd, itd. W skrócie pokochaj siebie takim jakim jesteś. I takie założenia ciałopozytywności są super, ponieważ wystarczy popatrzeć na telewizję. W filmach i reklamach ciężko ujrzeć kogoś innego niż aktorki, modelki, które mają „idealną” sylwetkę, piękne twarze i ogólnie są och i ach. Natomiast ze świecą szukać tam osób z nadwagą, cellulitem, rozstępami twarzą przeoraną przez trądzik lub blizny. Dzięki ciałopozytywności to się powoli zmienia. I to jest super, bo takie zmiany pomagają ludziom leczyć swego rodzaju kompleksy, w które zostały wpędzone przez ciągłe powtarzanie, że wszyscy muszą być piękni, i w ogóle naj. I tutaj padnie oczywistość: nie muszą! Nikt nic nie musi, najwyżej chce. 

    Jednak jak to w życiu bywa, rewolucja w końcu zjada swoje dzieci i zamienia się w odwrotność tego czym na początku była. Otóż wystarczy przejrzeć Instagram z hasztagiem #ciałopozytywność lub #bodypositive by przekonać się ile jest jadu w ludziach, którzy deklarują się jako niby tolerancyjni i ciałopozytywni. Tutaj wchodzi stara zasada, która mówi, że kto nie jest z nami ten jest przeciwko nam. Zobaczcie sobie także komentarze pod zdjęciami osób otyłych. W końcu nadwaga i otyłość są też składowymi bodypositive. Zwróćcie uwagę na to jak są gaszone komentarze niezgadzające się z narracją ciałopozytywności. I nie chodzi o hejt, ale chociażby zwrócenie uwagi na choroby, które mogą się pojawić dzięki otyłości. Bo jak dowodzi nauka, otyłość znacznie pogarsza stan osób chorych oraz przyczynia się także do rozwoju chorób tj. nadciśnienie, cukrzyca, itp. Pojawia się wtedy usprawiedliwianie, że to właśnie otyłość może być spowodowana przez choroby, predyspozycje genowe, hormony czy leki. I uwaga, w dużej części przypadków, rzeczywiście tak jest. Tylko w tej całej ciałopozytywności występuje już narracja „wszystko tuczy, tylko nie jedzenie”. Co jest wypaczeniem rzeczywistości i usprawiedliwieniem lenistwa i obżarstwa. 

    Warto dodać, że ten cały ruch bodypositive dotyczy w głównej mierze kobiet. Tymczasem mężczyznom też obrywa się z powodu ciała. Bo zobaczcie jak wygląda "ideał" mężczyzny, który jest wszędzie wtykany? Wysoki, przystojny, dobrze zbudowany z sześciopakiem na brzuchu. Stereotyp „mężczyzna zaczyna się od 180cm” jest wszystkim facetom nie obdarzonym w urodę dobrze znany. W internecie czy tv, np.: w reklamach zobaczycie już kobietę o większych kształtach. Natomiast nie zobaczycie faceta z brzuszkiem czy faceta jakimiś defektem, który jest przez niego "akceptowany". No ale po co pokazywać? Przecież chłopaki nie płaczą i w ogóle ich to nie dotyczy. Guzik prawda! Ten swego rodzaju bodyshaming u mężczyzn też występuje i również rodzi swego rodzaju kompleksy. I bynajmniej, nie jest to jakiś mój przejaw szowinizmu, bowiem daleko mi do takich zachowań, jednakże chciałbym zwrócić uwagę na fakt, iż bodyshamingiem są dotykane różne osoby, bez względu na płeć. 

    A co z osobami z niepełnosprawnością? Przecież ta cała ciałopozytywność powinna dotyczyć także i ich. Czy tak jest? Teoretycznie: tak, praktycznie: tak średnio bym powiedział. Mniej się mówi o ciałopozytywności osób z niepełnosprawnościami i mniej się robi. Za przykład niech idzie moda oraz ubrania. W sklepach znajdziecie rozmiary na ludzi chudych, szczupłych i także tych tęższych. Jednak wiele osób z niepełnosprawnością ma tak różniące się ciała od osób pełnosprawnych, że na prawdę ciężko jest dobrać jakieś ubrania, które często i tak trzeba przerabiać. Osobiście mam problem z dobraniem obuwia, bowiem przez moje małe stopy nie wiem czy kupić buty ciut większe na męskim czy odpowiednie do rozmiaru (37-38) na dziecięcym, które i tak będą średnio pasować ze względu na szerokość stopy. To samo jest z kurtkami, choć w sumie do nikogo tutaj nie mogę mieć pretensji, bowiem nikt mi nie zrobi kurtki na krótki rękaw. Brak możliwości dobrania ubrania na siebie jest strasznie frustrujące. Powoduje to także narastanie wszelkich kompleksów, które mówią nam, że to my nie pasujemy do tego świata. W rzeczywistości jest odwrotnie. To świat nie jest przystosowany do nas. Dlatego musimy starać się tak wszystko zorganizować, by osoby z niepełnosprawnością mogły żyć na jak najlepszym poziomie. 



    Na koniec chciałbym aby aktywiści z ruchu Bodypositive wrócili do korzeni i zapytali samych siebie, czy faktycznie walczą o to co na prawdę ważne, czyli równość i akceptację każdego ciała, czy już tak się zapędzili w tej swojej walce i machają swoją szabelką, byleby tylko ich było na wierzchu. A jak to wszystko się dalej potoczy? Tego nigdy nie wiadomo. 

2 komentarze:

  1. Każdy temat do dyskusji jest dobry

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to! Warto podejmować każdy temat, nawet i te trudne. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz. :)

      Usuń

Copyright © Muzyka na kółkach , Blogger