Czy osoby niepełnosprawne imprezują? Jak wygląda impreza, w szczególności klubowa oczami osoby niepełnosprawnej? Z czym taka osoba musi się zmagać, by tak jak inni w weekend wybrać się do klubu? Na te i wiele innych pytań chciałbym Wam dziś odpowiedzieć i zachęcić w pewien sposób do przemyśleń nad tym jak otworzyć świat na osoby niepełnosprawne i odwrotnie, w taki sposób by nie bali się wychodzić do ludzi.
Jakiś czas temu na jednym z portali muzycznych napisany został artykuł: "TECHNO łączy ludzi – londyński rave bez barier" który skłonił mnie aby pokazać Wam sytuację również od strony niepełnosprawnego DJ’a. To swoiste przedstawienie kulis moich wypraw do klubów na gig, mówiąc inaczej: występ.
Sam, jako klubowicz bardzo rzadko uczęszczam w imprezach ze względu inne osoby (w tym moich rodziców), które musiałbym angażować w tę wyprawę. Jednak będąc już na imprezie zawsze staram być do końca czerpiąc garściami wszystko co najlepsze w imprezowaniu, czyli tańcząc nieprzerwanie przez kilka godzin, rozmawiając z ludźmi, być razem z nimi, mimo, że większość klubowiczów jest dla mnie obca, to jednak istnieje pewna forma kontaktu, zarówno werbalnego jak i niewerbalnego.

Chciałbym jednak jeszcze wrócić do ludzi, ich zachowania, reakcji. W wyżej wspomnianym artykule osoby niepełnosprawne narzekają na zachowanie ludzi, szczególnie ludzi znajdujących pod wpływem: "Tylko w Polsce muszę na każdej imprezie słyszeć 67 razy „Szacunek Mordo”, przybić 250 piątek, o siadaniu na kolanach nie wspomnę... Każdy po pięć razy szacun, żółwiki, piątki itp. Chcemy być traktowani normalnie, nie jako coś niespotykanego." (TECHNO łączy ludzi – londyński rave bez barier - artykuł na muno.pl) Po części to rozumiem. Sam chcę być traktowany normalnie, nie jako ktoś inny, jako rzadko spotykany gatunek. Z drugiej strony jednak warto podkreślić, że to jest raczej ludzka życzliwość i warto być też dla innych wyrozumiałym. Bardzo dużo osób z jakimi miałem do czynienia, zarówno w klubach jak i w życiu prywatnym traktuje mnie normalnie. Wspomniane teksty słyszę głównie w odniesieniu do setów jakie gram, jeżeli są dobre. Zdarzają się też wspomniane zachowania ludzi w odniesieniu do samego uczestnictwa w imprezie, jednak są to pojedyncze przypadki. Uważam, że dużo zależy też od nastawienia osób niepełnosprawnych, ich wewnętrznego przekonania. Sprawdziłem to też na sobie. Idąc do klubu, między ludzi, warto nabrać przekonania, że moja niepełnosprawność w pewnym sensie "nie istnieje". Traktowanie siebie jako zdrową osobę bardzo pomaga w nawiązaniu tej nici porozumienia z innymi ludźmi, którzy widzą Ciebie jako normalną osobę, nie jak inwalidę, który w sobotni wieczór wybrał się do klubu.
Naprawdę ciekawy wpis, faktycznie wylewność i otwartość po alkoholu może być krępująca. A Twoje uwago o normalności wezmę sobie do serca. Mam przyjaciela na wózku i jego zawsze traktujemy "normalnie", ale z obcymi osobami to bywa inaczej.
OdpowiedzUsuńNie znam nikogo na wózku, więc trudno mi się wypowiadać w tym temacie. Podejrzewam, że nie byłoby mi łatwo obchodzić się z taką osobą, choć niewątpliwie takie osoby zasługują, aby bez barier móc robić wszystko, o czy zamarzą
OdpowiedzUsuńNie chodzę raczej do klubów, więc nie miałam szansy natknąć się na coś takiego :) Ale rozumiem ludzi, którzy są pod wrażeniem osoby na wózku, która się dobrze bawi w klubie albo tym bardziej jest dj'em, bo jednak taka osoba zwalcza pewne bariery. Dodatkowo w klubach ma się do czynienia z osobami co najmniej trochę nietrzeźwymi więc ci ludzie się nie zastanawiają, i słusznie.
OdpowiedzUsuńGeneralnie w klubie to byłam ostatni raz sto lat przed Mojżeszem, więc nie wiem, jak to wygląda... Sądzę jednak, że faktycznie wszystko zależy od ludzkiego podejścia. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że rzeczywiscie sytuacja zmienia sie na lepsze ale wciaz gigantyczna droga przed nami
OdpowiedzUsuńJa nie spotkałam, gdyż raczej nie chodzę do klubów, ale spytam córkę, która często w nich bywa. Podejrzewam, że u nas panuje przekonanie, że świat klubów nie jest dla ludzi z niepełnosprawnościami. Temat jest mi bliski, gdyż mam ojca po udarze, który porusza się z dużym trudem, lub na wózku. I co tu dużo gadać - niewiele jest kin, teatrów, galerii, a nawet knajp, które mógłby odwiedzać :( Ale z tym jest chyba u nas coraz lepiej - gonimy za UE. Co do piątek - ludzie nie wiedzą jak reagować i obcować z osobą na wózku, to dla nich Kosmita. Ale na pewno piątka jest wyrazem życzliwości :)
OdpowiedzUsuńRzadko chodzę do klubów, osób niepełnosprawnych też nie znam, niemniej racja, że ludzie często chcą dobrze, a nie zawsze im to wychodzi. A kluby powinny być lepiej przystosowane do osób niepełnosprawnych.
OdpowiedzUsuń