2.8.21

Świat z wysokości wózka


Grając jakiś czas temu na imprezie miałem możliwość być razem z wózkiem na wysokości stojącego człowieka. Mając wzrok na wysokości nieco ponad 170 centymetrów, uzmysłowiłem sobie to jak perspektywa osoby stojącej oraz siedzącej wpływa na postrzeganie świata oraz tego co się dzieje dookoła. Sporą część życia spędzam siedząc lub chodząc po domu na kolanach, więc przyzwyczaiłem się patrzeć z mniejszej wysokości. Dostrzegam zupełnie inne rzeczy np.: będąc na mieście bardziej zwracam uwagę na dziury i nierówności chodnika, po których mknie mój wózek, niż na to co mnie otacza dookoła, mimo, że prowadzi mnie ktoś inny to jednak i tak skupiam się na wyboistej drodze, uprzedzając przed większymi dziurami.  
    Wyobraźcie sobie, drodzy czytelnicy taki przykład: siadacie na fotelu biurowym z kółkami na cały dzień bez możliwości wstania. Jak się wtedy czujecie? Prawdopodobnie mało komfortowo... Progi, schody, lawirowanie pomiędzy przeszkodami, kombinowanie czy się zmieszczę... Z tym zmaga się przeciętny wózkowicz. I absolutnie nie jest to żadne użalanie się nad losem wózkowiczów. Jest to bardziej przedstawienie pewnych aspektów życia na wózku. Nie chcę też mówić, że taka perspektywa z wózka jest gorsza czy lepsza. Jest po prostu inna. I to chcę w pewien sposób pokazać. 

    Zarówno miasto jak i wieś stawia przed osobami z niepełnosprawnością ruchową wiele wyzwań. Mieszkając na wsi dostrzegam zalety w suszy, bowiem jak jest po deszczu, to u mnie na podwórku robi się błoto, po którym trzeba się nieźle namęczyć, aby mnie przetransportować choćby z domu do samochodu. Gdy jest sucho, wtedy wózek bez przeszkód pokonuje podwórkowy teren. Las, który mam niedaleko domu pokonuję na wózku elektrycznym, którego ze względu na gabaryty i wagę 100 kilogramów nie zabiorę do miasta. Jednak nawet jazda wózkiem elektrycznym po lesie potrafi przysporzyć kłopotu, ponieważ można się zakopać, czy nawet wywrócić. Jazda wózkiem manualnym po polnej drodze też nie należy do przyjemności. Kamyki, dołki, koleiny… To wszystko potrafi przysporzyć wiele problemów, bowiem też można się zakopać, wywrócić, itd. 



    Miasto osobom na wózkach również może dać się we znaki, bowiem mamy tutaj do czynienia z nader rozmaitymi przeszkodami. Wspomniane na początku dziurawe chodniki, krawężniki czy brak zjazdów w niektórych miejscach to tylko część problemów, których doświadcza osoba poruszająca się na wózku. Często w starych częściach miasta, mamy z jednej strony kamienicę, po środku chodnik i z drugiej strony miejsca do zaparkowania. Dosyć często osoby nie używające mózgu i te, które mają dość duże samochody (ich nie winię) podjeżdżają zbyt blisko do kamienicy lub wystających schodów do wejścia, tworząc tzw. „wąskie gardło” dla osób na wózkach. Człowiek sprawny bez problemu przejdzie, natomiast wózkers musi albo objechać go asfaltem (co jest niebezpieczne) albo spróbować przejechać, licząc na cud. Warto wspomnieć jeszcze o hulajnogach elektrycznych czy rowerach, które są stawiane byle gdzie i byle jak, tak, że nie każdy poradzi sobie z taką przeszkodą. Temat został też idealnie przedstawiony przez Natalię i Karolinę z blogu Zapowiedz, gdzie omówione zostały najważniejsze problemy z ludźmi odkładającymi w ten sposób hulajnogę i to nie tylko w kontekście OzN. Poniżej możecie zobaczyć jak to w praktyce wygląda, ponieważ same autorki wspomnianego bloga uwieczniły na zdjęciu brak myślenia u ludzi.


    Nie wspomniałem jeszcze o komunikacji miejskiej, lecz pozwólcie, że pominę temat, ze względu na brak mojego doświadczenia w tym temacie, gdyż uwaga: z 20 lat nie jechałem tzw. „Czerwoniakiem”, więc moje doświadczenia mają się nijak do obecnej sytuacji. Z tego co można usłyszeć z ust innych osób z niepełnosprawnością poruszających się na czterech kółkach to fakt, że część autobusów jest przystosowana, jednak niektórzy potrzebują pomocy, by wdrapać się nawet do przystosowanego autobusu. 

    Trzeba podkreślić fakt, iż zmienia się dużo rzeczy, jednak bardzo dużo jest jeszcze do zmiany. Zmienia się także społeczeństwo, które otworzyło się na OzN. Choć wiele osób, szczególnie jeśli chodzi o dostosowanie czegoś np.: budynku do potrzeb OzN robi to z przymusu, ponieważ takie mają wytyczne. Za przykład chciałbym podać sytuację, która spotkała mnie jakiś czas temu. Otóż chcąc dostać się do ogródka przy restauracji, położonego dość wysoko (z metr wyżej niż podłoże) musiałem wjechać po podjeździe, który to oczywiście był. A jakże! Tylko był tak stromy i wąski, że dwie osoby ledwo mnie wciągnęły. Ale jakby ktoś pytał… Podjazd jest… Dostosowanie jest… Tylko nie użyteczne, niestety. Ze sklepami (głównie odzieżowymi) jest podobnie, bowiem stojaki, półki są tak blisko siebie poustawianie, że mega ciężko jest przejechać przez cały sklep od wejścia do kasy, ale jakby co to sklep też jest przystosowany... 

    Słowem końca… OzN muszą nauczyć się domagać swoich praw, bowiem bez tego nikt niczego nie przystosuje, a jeżeli już, to na odwal się… Dobrze by też było, aby architekci na tydzień chociaż, spróbowali usiąść na wózku, choćby tylko po to, by przekonać się jak to jest „łatwo” pokonywać wymyślone przez nich bariery… Niestety, nie ma tak dobrze…        

4 komentarze:

  1. Bardzo cenny wpis. Moja córka kilka lat temu złamała kość udową i była w gipsie od kostki po biodro. Woziłam ją wtedy wszędzie na wózku ... ilość przeszkód jakie miałam do pokonania przeraziła mnie... za wysokie progi na chodnikach albo koleiny między drogą a wjazdem na chodnik ... Ja miałam problem z wydostaniem się z koleiny - osoba która prowadziła wózek ... a co dopiero osoba, która sama jedzie na wózku... Zdaję sobie sprawę z jakimi trudnościami przychodzi wam się zmierzać każdego dnia.

    "Dobrze by też było, aby architekci na tydzień chociaż, spróbowali usiąść na wózku, choćby tylko po to, by przekonać się jak to jest „łatwo” pokonywać wymyślone przez nich bariery" - dobrze piszesz!

    Ludzie nie zdają sprawy sprawy jakie bariery i przeszkody są na każdym kroku.

    Gorąco pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Koleiny między krawężnikiem, a asfaltem to też nie lada przeszkoda do pokonania. Trzeba na prawdę sporo się nieraz nakombinować aby wjechać czy zjechać, tak by nie leżeć na ziemi. Należy też znaleźć sposób i nie próbować zrobić czegoś siłą, bo wtedy wywrotka murowana. ;)
      Zgadzam się, że ludzie nie zdają sobie sprawy z barier, bo dla osoby sprawnej te bariery nie istnieją. Dlatego też należy edukować. :)

      Pozdrawiam również!

      Usuń
  2. Piotrek, jesteś pierwszą osobą, która powiedziała o niedostosowaniu sklepów - albo po prostu do tej pory nie wpadły mi takie wypowiedzi w uszy/oczy. I przyznaję się-nigdy o tym nie myślałam. Sama czasem jęczę, że za ciasno, że przymierzalnie za małe, że przejść się nie da, ale to pikuś, bo jakoś się przecisnę, a wózek już nie. I tak samo te wieszaki. Koniecznie o tym trzeba mówić!
    Myślę, że coraz więcej osób chce tej dostępności dla niepełnosprawnych, tylko często nie zdają sobie sprawy z tego co i jak można poprawiać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy jako pierwszy o tym mówię to nie jestem pewien. ;D Ale tak, jest to palący problem, bowiem nie każdy lubi kupować ubrania przez internet, choć nie ukrywam jest to w pewien sposób "zbawienie". Ja na przykład wolę dotknąć, przymierzyć niż bawić się w zamawianie i odsyłanie. I tak jak wspomniałaś coraz więcej osób chce tej dostępności, jednak mało kto wie co należy zrobić, by ta dostępność była rzeczywistością, bo narzekać każdy może, ale trudniej zrobić. ;)

      Usuń

Copyright © Muzyka na kółkach , Blogger